Zagrzeb

Zagrzeb

czwartek, 20 lutego 2014

Wspomnienie z Bośni


     Bośnia to kraj, gdzie według jednych źródeł bezrobocie przekracza 27%, według innych wynosi 35-45 % i jest najwyższe na całych Bałkanach. Ludzie podejmują po dwie prace na raz, żeby jakoś związać koniec z końcem. Rozbudowany aparat biurokratyczny, gdzie każda z trzech mniejszości (Serbowie, Chorwaci i Boszniacy) ma w każdej instytucji swoich przedstawicieli okazał się strzałem w kolano obywateli. Panuje biurokratyczny chaos. 80% sprywatyzowanych przedsiębiorstw zostało zamkniętych. Miejscowi mali przedsiębiorcy muszą płacić łapówki skorumpowanym urzędnikom, żeby móc działać. I tak to się kręciło. Do czasu.
 W filmie, który został wyemitowany już 24.12.2013 r. jest między innymi mowa o tym, że jeśli sytuacja się nie zmieni można spodziewać się nawet zamieszek na tym tle. Jak widać prognozy okazały się trafne.


    W polskich mediach również mówi się o zamieszkach, więc nie będę się na ten temat rozpisywała na blogu. Sytuacja  zaczyna przypominać tą na Ukrainie. Niektórzy boją się, że w miarę eskalacji konfliktu z władzami, ożyją antagonizmy z początku lat 90-tych, które są wciąż ukryte pod powierzchnią. Teraz jednak podłoże jest zupełnie inne, a wydaje się że ludzie w obliczu takiego kryzysu prędzej się ze sobą zsolidaryzują. Być może to właśnie będzie czynnik, który złączy obywateli znacznie bardziej niż sztucznie utworzone państwo.
    Chyba najbardziej znanym bośniackim zespołem (obok Bijelo Dugme) jest ostatnio Dubijoza Kolektiv. Właśnie ta grupa w tekstach swoich piosenek  porusza kwestie korupcji, biedy, nierówności ekonomicznej, nacjonalizmu, polityki. Na przykład w jednym z kawałków śpiewa o tym, że teraz przydałby się Walter, (superbohater jugosłowiańskiego filmu partyzanckiego "Walter broni Sarajewa", łudząco podobny charakterem do Hansa Klossa) który oswobodziłby Sarajewo. Ostatnio w internecie pojawił się film z zamieszek w Bośni z komentarzem w postaci ich kawałka "Vlast i policija" (Władza i policja)                                                                                        


(nie wiem czemu nie mogę bezpośrednio wkleić tego filmu)

Opis filmu jest następujący: "Jebeš lajk - Solidarnost je na ulici! Respekt za građane Tuzle i ostalih gradova koji su odlučili da više neće da šute i da trpe!", co znaczy: "Pierdol "lajk"- Solidarność jest na ulicy. Respekt dla mieszkańców Tuzli i pozostałych miast, którzy zdecydowali, że więcej nie będą milczeć i cierpieć!".

 Pan, który pojawia się na początku nagrania, opowiada dowcip- "Dlaczego nie ma seksu w państwowych firmach? Dlatego, że to wszystko ród, rodzina. W gminie, we władzy, w kantonie...."- który podsumowuje to, co z pewnością przeciętny Bośniak myśli o władzy i jej agendach.

    Mnie udało się trafić (tylko) do Sarajewa. Przechodząc się po ulicach wcale niewielkiej stolicy, na początku listopada, miałyśmy wrażenie spokoju, wręcz sielskości. Czas się strasznie dłużył. Były piękne, słoneczne dni, więc chodziłyśmy ubrane na krótki rękaw. W centrum, na Bašćaršiji ludzie popijali kawę po turecku. Uśmiechali się, rozmawiali, zajadali ćevapy i burki. (Rzeczywiście, nie ma to jak burek z Sarajewa.) W licznych sklepikach można było wyposażyć się w chałwę, jakieś bośniackie smakołyki, na których szło połamać zęby, pamiątki ( np. dżezvy, orientalne chusty, czy...długopisy lub breloczki w kształcie pocisków....) Weszłyśmy sobie do Muzeum Historycznego, gdzie znajdowała się lekko trącająca propagandą ekspozycja ukazująca oblężenie Sarajewa przez Armię Jugosłowiańską. Dowiedziałyśmy się, że Muzułmanie często "szli na wroga  z gołymi rękoma", "uzbrojeni jedynie w swój patriotyzm"...Odwiedziłyśmy też niepozorny most, na którym Gavrilo Princip zastrzelił Franza Ferdinanda i jego żonę. Miasto, w przeciwieństwie do wielu innych europejskich stolic wydawało się naprawdę spokojnym miejscem. 
     Naszą uwagę przyciągnęły m.in. nowe meczety zbudowane przy wsparciu finansowych np. Emiratów Arabskich. Coraz częściej mówi się o tym, że ludzie trafiający na pustkę ideologiczną przechodzą na wahabizm. Drugą rzeczą, obok której nie można było przejść obojętnie, to cmentarze. Najlepiej są widoczne ze wzgórza ponad miastem. Trzy rozległe plamy białych punktów. Duża część z nich to pamiątki po ostatniej wojnie. Na wspomnianym wzgórzu, miałyśmy osobliwe spotkanie. Grupa ludzi ubranych na biało, ustawiła się w kręgu, złapała za ręce i patrząc na kobietę z różdżką, odśpiewała jakąś piosenkę. Potem wyglądało to jak modlitwa. Niektóre osoby także zaczęły machać swoimi różdżkami i po skończonym seansie wszyscy zaczęli się  przytulać. Jedna kobieta widząc nasze zdziwione twarze, podeszła i się przedstawiła. Powiedziała, że większość ich grupy pochodzi z Niemiec. Wierzą, że są aniołami. Spotykają się i jeżdżą w miejsca, targanymi kiedyś konfliktami i swoimi modłami wprowadzają pokój i dzielą się z innymi pozytywną energią....Na pytanie czy naprawdę w to wierzą i czy mają potwierdzenie swoich działań, kobieta odpowiedziała, że jasne, bo to czują. Być może mój ton zbił ją z tropu, bo zaraz zaczęła dodawać, że w gruncie rzeczy są normalnymi ludźmi. Zastanawiam się, jakie zdanie Bośniacy by mieli na ten temat.
     Przez te 18 lat, w dużej części, amerykańskie pieniądze pozwoliły a odbudowę zrujnowanego miasta. ( Te same pieniądze finansowały SIPA- State Investigation and Protection Agency- główną agencję policyjną w kraju.) Zniszczenia widać było najbardziej w dzielnicy Grbavica i w pobliżu głównego dworca autobusowego, gdzie od czasu do czasu straszą ostrzelane bloki. I mimo, że można się dowiedzieć, że Bośniacy są jednym z najbardziej niezadowolonych ze standardu życia obywateli w Europie, jakoś nam do głowy nie przyszło, że za kilka miesięcy dojdzie do zamieszek na taką skalę.

Bašćaršija. Fot. autorki.

Widoczne dziury po kulach. Fot. autorki
fot. autorki

fot. autorki

katolicki neogotycki kościół Chrystusa Zbawiciela. Fot. autorki


Osmańska zabudowa Bašćaršiji. Fot. autorki.

"Wieczny płomień" za wspólną walkę Jugosłowian z "faszyzmem". Fot. autorki.
Najstarsza restauracja w Sarajewie, Morica Han, zbudowana w XV wieku. Fot. autorki.

kawka z džezvy. Fot. autorki.

Fotografia zrobiona w Muzeum Historycznym. Fot. autorki.

Słynny, acz niepozorny most. Fot. autorki.

Ostrzelany budynek na Grbavicy. Fot. autorki.

Sarajewo ze wzgórza nocą. Fot. autorki.

Odbudowany budynek Vijećnicy, która spłonęła podczas oblężenia Sarajewa. Fot. autorki.

Nagrobki. Fot. autorki.

Widok z tarasu muzeum etnograficznego. Fot. autorki.

Fot. autorki.
Cmentarz. Fot. autorki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz