Zagrzeb

Zagrzeb

piątek, 28 lutego 2014

Kto się šverca, czyli coś o jeździe na gapę.

     Dzisiaj przypadkowo natknęłam się na tekst z "Jutarnjego listu", w którym przedstawiono treść listu jednego studenta wyrażającego swoje niezadowolenie z miejskiego transportu. Student przyznaje otwarcie, że już dwa lata jeździ na gapę ( šverca se) i podaje tego przyczyny. Stare, trzeszczące tramwaje ( akurat tu uważam, ze przesadza, gdyż więcej jest tych nowych.), które spóźniają się, bądź przyjeżdżają za szybko, wloką się i trzęsą tak, że można dostać "choroby morskiej" i do tego zupełnie nieadekwatne ceny usług w porównaniu do chorwackich zarobków. Student wyraził ponadto oburzenie planowanym wzrostem cen mandatów. Teraz jest to 215, ale jak stwierdził przedstawiciel związku kierowców ZET- u (Zagrebački električni tramvaj), Ante Jelić, powinno być to 1000 kun, gdyż według niego, jazda na gapę jest nieuczciwa wobec tych, którzy płacą za bilet. (Fali krytyki, również tych uczciwych pasażerów, zdaje się nie zauważać.)
Od kilku lat trwają rozmowy nad zwiększeniem uprawnień kontrolerów. Formalnie, według prawa nie mogą oni nikogo zatrzymywać w oczekiwaniu na policję. Ale z drugiej strony mają prawo poprosić policję o pomoc.
     Pamiętam jaki ostatnio popłoch wywołał pan, który z małej torebusi wyciągnął kasownik. Nagle jakieś 15 osób poderwało się z miejsc, zostawiając opustoszały tramwaj.
Sama przez dwa miesiące buliłam za tzw. "pretplatną kartę", która kosztowała 120 kun, czyli 66 zł (cena studencka), ale dawała spokój na cały miesiąc. Potem, jako że w grudniu jechałam na dwa tygodnie do domu, a później gdy znalazło się więcej powodów, choćby to, że warto czasem się przejść dla sportu, zrezygnowałam z tego luksusu.
     Większość mieszkańców Zagrzebia, kupuje bilet dla ściemy. W razie kontroli planują go skasować, a jakby się nie dało, uciekać, w razie możliwości wyskoczyć z tramwaju, albo, jak to w przypadku Polaków, zacząć mówić po polsku. To swoją drogą, radzą zagrzebscy studenci w jednym z kilku poradników na jakie natrafiłam w sieci. "U slučaju kontrole pravi se stranca." ( w przypadku kontroli udawaj cudzoziemca.) Ci, którzy nimi są maja zadanie ułatwione. Znajoma, chociaż mieszka w Zagrzebiu już dwa lata, zawsze się šverca, a kontrolerom mydli oczy z pozytywnym skutkiem.
     Błędem zagrzebskiego Holdingu jest założenie, że podwyższając cenę biletu załata dziurę we własnym budżecie. Mieszkańcy nie mają wyboru. Studencki bilet  na jedną strefę kosztuje 10 kun ( a było 12), czyli jakieś 5,5 zł. Cały, jest naturalnie droższy. Bilet ma ważność 1,5 h od momentu skasowania, ale cóż z tego gdy do przejechania mamy zaledwie trzy przystanki ? Przejście tego dystansu może nam zająć np. pół godziny, a przejechanie jedynie 10 minut. Przy pośpiechu jest to istotna różnica. Dodatkowym faktem, który irytuje jest ślamazarne tempo tramwajów, z rana i w godzinach szczytu zwłaszcza. Wynika to niestety głównie z tego, że samochody również jeżdżą po torach przez co tramwaje też stoją w korkach. Z powodu braku barierek średnia prędkość tramwaju wynosi ponoć 12 km/h. Najlepiej więc wraca się z klubów nad ranem, bo chociaż jest tabun ludzi, korków ani kanarów nie ma.
     Działacze Zielonej Akcji zwracają uwagę na to, że paradoksalnie parkowanie jest o połowę tańsze niż jazda miejskim transportem. Zamiast promować niwelację spalin i korzyści płynące dla ekologii, Zagrzebski Holding i prezydent miasta, Bandić skutecznie do tego zniechęcają. Same przychody wspomnianej firmy,  w 2011 roku z jednej osoby korzystającej z komunikacji miejskiej wynosily 1,43 HRK ( czyli ok. 80 gr.), co ewidentnie świadczy z korzystania z darmowych przejazdów :). Wspomniany już wcześniej szef związku kierowców, Ante Jelić twierdzi, że na 100 pasażerów, 35 nie ma biletu, z czego 32 odmawia okazania dokumentów. W rezultacie bez pomocy policji kontrolerzy mogą wystawić tylko trzy mandaty.
     Aby wyrazić dezaprobatę mieszkańców odnośnie wysokich cen komunikacji miejskiej, powstała inicjatywa NE Plaćam!( Ich logo zdobi murki przy Savskiej Ceście. Gdy będziecie w Zagrzebiu zwróćcie uwagę. ) Działacze wydali w formie papierowej i elektronicznej krótki poradnik "švercania", w którym dają wskazówki jak się zachować w przypadku zażądania przez kontrolera okazania biletu.

Po pierwsze nie kupujmy biletu.
Zgodnie z punktem 1 artykułu 30, kodeksu o policyjnych prawach i obowiązkach, nie mamy obowiązku okazywania kontrolerowi żadnych dokumentów. Ostrzegają też, że nie powinniśmy podawać mu swojej "pretplatnej karty", gdyż po zeskanowaniu jej, narasta nam kara. Kontroler nie ma prawa ograniczać naszej swobody poruszania się, zatrzymywać w tramwaju ani poza nim ( Kodeks Karny, art. 124), a my możemy odejść w każdej chwili. Kontroler nie ma prawa nas poniżać ani stosować przemocy. (KK, art. 127) Wcale nie musimy z nim dyskutować, a jeśli zauważymy, że ktoś jest w tarapatach powinniśmy reagować. Na tym polega solidarność. Nie płacenie jest pokojową manifestacją, a zabranianie prawa jej organizowania podlega karze. (KK. art. 108)

Na swoim fanpage'u działacze umieszczają info nt. inicjatyw o podobnej tematyce, w Chorwacji i w Europie i nagłaśniają przypadki niesprawiedliwości wśród kontrolerów, ich nieodpowiednie nierzadko zachowanie i ignorancję. Ostatnio opisywali sytuację, kiedy to kanar nie chciał uznać elektronicznego biletu i był bardzo niemiły w stosunku do jego posiadaczki. Widząc całe zajście, pewna dziewczyna postanowiła jej pomóc . Kontroler uporczywie domagał się okazania przez kobietę dokumentów. Dziewczyna zadzwoniła na policję i gdy na miejsce przyjechała funkcjonariuszka, sama udzieliła reprymendy nadgorliwcowi. Ten jednak nie ustąpił i ponoć napisał skargę na kobiety, a jego koleżanka po fachu, której w rzeczywistości nie było na miejscu, zgłosiła się jako świadek zajścia. Działacze mają na bieżąco informować o przebiegu sprawy i w razie problemów zadeklarowali pomoc. Ponadto na stronie podają informacje o miastach, które wprowadziły darmowy transport oraz o podobnych inicjatywach na świecie. Np. w Paryżu jazda na gapę stała się swego rodzaju modą. Członkowie inicjatywy płacą rocznie 10 euro, żeby w razie czego z tej wspólnej puli pieniędzy móc płacić mandaty. Dla nich jest to nie tylko nieposłuszeństwo obywatelskie. Na filmie, który można obejrzeć pod tym linkiem, uczestnicy pokazują stare zdjęcie Jacquesa Chiraca przeskakującego bramkę na stacji metra, jako potwierdzenie słuszności swojej postawy.
     Nawiązanie do jazdy na gapę w zagrzebskim transporcie pojawiło się nawet w spektaklu "Ubu Król" amatorskiego teatru "Kum", na którym byłam w klubie Močvara. Scena eliminacji politycznych przeciwników przez króla, została symbolicznie przedstawiona jako sprawdzanie biletów przez króla- kontrolera. Aktorzy stali w dwóch rzędach z poważnymi minami, podczas, gdy groźny król przyglądał się im z uwagą, marszczył czoło i wprowadzał niepewność. Nagle padło hasło " Sljedeća postaja- Vodnikova"- ( Następna stacja- Wodnikowa). Król podszedł do dziewczyny stojącej na przedzie i zapytał
- Kim jesteś?
 -Królową Kurlandii
-Nie jedziesz na gapę aby?
- Nie...
 - A bilecik masz?
-......
-Nie? Pah! Kulka w łeb!- Dziewczyna upadła.
 Tak oto władca wytrzebił tych, którzy byli zbędni w jego politycznej wizji.

W tym samym klubie ma się odbyć 7.03 również impreza, pod tytułem ZETovanje, którą poprowadzą striptiZETki. Jak głosi opis wydarzenia na facebooku, "Upad je besplatan, baš kao i vožnja ZETom !"--> "Wjazd jest bezpłatny, dokładnie tak jak jazda ZET-em". Dress code- mile widziane niebieskie koszule/ koszulki. ( niebieski to kolor Zagrzebia, ale i zagrzebskich tramwajów.)

A tutaj wrzucam obrazek znaleziony na chorwackojęzycznym blogu. Podpis do zdjęcia- "Švercanie se sa stilom"- Jazda na gapę ze stylem.
źródło: http://zagreb-dubrava.blogspot.com/2006/04/svercanje-sa-stilom.html

Linki:

poniedziałek, 24 lutego 2014

Ciekawa audycja

Dzisiaj natknęłam się na starą audycję, którą można odsłuchać na stronie radiowej Trójki. Redaktor wraz z ciekawymi gośćmi, m.in. jedną z najbardziej znanych tłumaczek literatury serbskiej, chorwackiej i bośniackiej, Magdaleną Petryńską, opowiadają o książce Barbary Demick, "Życie w oblężeniu" i przytaczają historie z oblężonego Sarajewa ( 5 kwietnia 1992 do 29 lutego 1996 r.)

http://www.polskieradio.pl/9/1364/Artykul/1041087,Skomplikowane-zycie-oblezonej-sarajewskiej-ulicy

czwartek, 20 lutego 2014

Wspomnienie z Bośni


     Bośnia to kraj, gdzie według jednych źródeł bezrobocie przekracza 27%, według innych wynosi 35-45 % i jest najwyższe na całych Bałkanach. Ludzie podejmują po dwie prace na raz, żeby jakoś związać koniec z końcem. Rozbudowany aparat biurokratyczny, gdzie każda z trzech mniejszości (Serbowie, Chorwaci i Boszniacy) ma w każdej instytucji swoich przedstawicieli okazał się strzałem w kolano obywateli. Panuje biurokratyczny chaos. 80% sprywatyzowanych przedsiębiorstw zostało zamkniętych. Miejscowi mali przedsiębiorcy muszą płacić łapówki skorumpowanym urzędnikom, żeby móc działać. I tak to się kręciło. Do czasu.
 W filmie, który został wyemitowany już 24.12.2013 r. jest między innymi mowa o tym, że jeśli sytuacja się nie zmieni można spodziewać się nawet zamieszek na tym tle. Jak widać prognozy okazały się trafne.


    W polskich mediach również mówi się o zamieszkach, więc nie będę się na ten temat rozpisywała na blogu. Sytuacja  zaczyna przypominać tą na Ukrainie. Niektórzy boją się, że w miarę eskalacji konfliktu z władzami, ożyją antagonizmy z początku lat 90-tych, które są wciąż ukryte pod powierzchnią. Teraz jednak podłoże jest zupełnie inne, a wydaje się że ludzie w obliczu takiego kryzysu prędzej się ze sobą zsolidaryzują. Być może to właśnie będzie czynnik, który złączy obywateli znacznie bardziej niż sztucznie utworzone państwo.
    Chyba najbardziej znanym bośniackim zespołem (obok Bijelo Dugme) jest ostatnio Dubijoza Kolektiv. Właśnie ta grupa w tekstach swoich piosenek  porusza kwestie korupcji, biedy, nierówności ekonomicznej, nacjonalizmu, polityki. Na przykład w jednym z kawałków śpiewa o tym, że teraz przydałby się Walter, (superbohater jugosłowiańskiego filmu partyzanckiego "Walter broni Sarajewa", łudząco podobny charakterem do Hansa Klossa) który oswobodziłby Sarajewo. Ostatnio w internecie pojawił się film z zamieszek w Bośni z komentarzem w postaci ich kawałka "Vlast i policija" (Władza i policja)                                                                                        


(nie wiem czemu nie mogę bezpośrednio wkleić tego filmu)

Opis filmu jest następujący: "Jebeš lajk - Solidarnost je na ulici! Respekt za građane Tuzle i ostalih gradova koji su odlučili da više neće da šute i da trpe!", co znaczy: "Pierdol "lajk"- Solidarność jest na ulicy. Respekt dla mieszkańców Tuzli i pozostałych miast, którzy zdecydowali, że więcej nie będą milczeć i cierpieć!".

 Pan, który pojawia się na początku nagrania, opowiada dowcip- "Dlaczego nie ma seksu w państwowych firmach? Dlatego, że to wszystko ród, rodzina. W gminie, we władzy, w kantonie...."- który podsumowuje to, co z pewnością przeciętny Bośniak myśli o władzy i jej agendach.

    Mnie udało się trafić (tylko) do Sarajewa. Przechodząc się po ulicach wcale niewielkiej stolicy, na początku listopada, miałyśmy wrażenie spokoju, wręcz sielskości. Czas się strasznie dłużył. Były piękne, słoneczne dni, więc chodziłyśmy ubrane na krótki rękaw. W centrum, na Bašćaršiji ludzie popijali kawę po turecku. Uśmiechali się, rozmawiali, zajadali ćevapy i burki. (Rzeczywiście, nie ma to jak burek z Sarajewa.) W licznych sklepikach można było wyposażyć się w chałwę, jakieś bośniackie smakołyki, na których szło połamać zęby, pamiątki ( np. dżezvy, orientalne chusty, czy...długopisy lub breloczki w kształcie pocisków....) Weszłyśmy sobie do Muzeum Historycznego, gdzie znajdowała się lekko trącająca propagandą ekspozycja ukazująca oblężenie Sarajewa przez Armię Jugosłowiańską. Dowiedziałyśmy się, że Muzułmanie często "szli na wroga  z gołymi rękoma", "uzbrojeni jedynie w swój patriotyzm"...Odwiedziłyśmy też niepozorny most, na którym Gavrilo Princip zastrzelił Franza Ferdinanda i jego żonę. Miasto, w przeciwieństwie do wielu innych europejskich stolic wydawało się naprawdę spokojnym miejscem. 
     Naszą uwagę przyciągnęły m.in. nowe meczety zbudowane przy wsparciu finansowych np. Emiratów Arabskich. Coraz częściej mówi się o tym, że ludzie trafiający na pustkę ideologiczną przechodzą na wahabizm. Drugą rzeczą, obok której nie można było przejść obojętnie, to cmentarze. Najlepiej są widoczne ze wzgórza ponad miastem. Trzy rozległe plamy białych punktów. Duża część z nich to pamiątki po ostatniej wojnie. Na wspomnianym wzgórzu, miałyśmy osobliwe spotkanie. Grupa ludzi ubranych na biało, ustawiła się w kręgu, złapała za ręce i patrząc na kobietę z różdżką, odśpiewała jakąś piosenkę. Potem wyglądało to jak modlitwa. Niektóre osoby także zaczęły machać swoimi różdżkami i po skończonym seansie wszyscy zaczęli się  przytulać. Jedna kobieta widząc nasze zdziwione twarze, podeszła i się przedstawiła. Powiedziała, że większość ich grupy pochodzi z Niemiec. Wierzą, że są aniołami. Spotykają się i jeżdżą w miejsca, targanymi kiedyś konfliktami i swoimi modłami wprowadzają pokój i dzielą się z innymi pozytywną energią....Na pytanie czy naprawdę w to wierzą i czy mają potwierdzenie swoich działań, kobieta odpowiedziała, że jasne, bo to czują. Być może mój ton zbił ją z tropu, bo zaraz zaczęła dodawać, że w gruncie rzeczy są normalnymi ludźmi. Zastanawiam się, jakie zdanie Bośniacy by mieli na ten temat.
     Przez te 18 lat, w dużej części, amerykańskie pieniądze pozwoliły a odbudowę zrujnowanego miasta. ( Te same pieniądze finansowały SIPA- State Investigation and Protection Agency- główną agencję policyjną w kraju.) Zniszczenia widać było najbardziej w dzielnicy Grbavica i w pobliżu głównego dworca autobusowego, gdzie od czasu do czasu straszą ostrzelane bloki. I mimo, że można się dowiedzieć, że Bośniacy są jednym z najbardziej niezadowolonych ze standardu życia obywateli w Europie, jakoś nam do głowy nie przyszło, że za kilka miesięcy dojdzie do zamieszek na taką skalę.

Bašćaršija. Fot. autorki.

Widoczne dziury po kulach. Fot. autorki
fot. autorki

fot. autorki

katolicki neogotycki kościół Chrystusa Zbawiciela. Fot. autorki


Osmańska zabudowa Bašćaršiji. Fot. autorki.

"Wieczny płomień" za wspólną walkę Jugosłowian z "faszyzmem". Fot. autorki.
Najstarsza restauracja w Sarajewie, Morica Han, zbudowana w XV wieku. Fot. autorki.

kawka z džezvy. Fot. autorki.

Fotografia zrobiona w Muzeum Historycznym. Fot. autorki.

Słynny, acz niepozorny most. Fot. autorki.

Ostrzelany budynek na Grbavicy. Fot. autorki.

Sarajewo ze wzgórza nocą. Fot. autorki.

Odbudowany budynek Vijećnicy, która spłonęła podczas oblężenia Sarajewa. Fot. autorki.

Nagrobki. Fot. autorki.

Widok z tarasu muzeum etnograficznego. Fot. autorki.

Fot. autorki.
Cmentarz. Fot. autorki.